środa, 12 czerwca 2013

6.Rumor

  Leniwym krokiem zeszłam ze schodów. Mimo tego, że spałam kilkanaście godzin odczuwałam wielkie zmęczenie gdyż wszystkie wydarzenia z wczorajszego dnia nadal błądziły po mojej głowie. Do pewnego czasu miałam to wszystko za głupi sen jednak całość wydawała się zbyt realistyczna...
  W salonie zastaliśmy brązowookiego bruneta rozłożonego na kanapie. Chłopak dokładnie lustrował ekran telewizora. Ba! Był wręcz pochłonięty meczem jaki rozgrywali Rovers'i z Wanderers'ami. On i Niall byli niemalże identyczni, niczym dwie krople wody. Na mój widok ów chłopak posłał ciepły uśmiech w naszą stronę.
-Nicole.. to mój brat Greg.- Niall gestem ręki pokazał na bruneta. - Greg, to jest..-zawahał się. Czyżby nie wiedział jakim określeniem mnie opisać?- to jest Nicole.- wymusił sztuczny uśmieszek. Z jego wyrazu twarzy dało się wyczytać cierpienie. Żałował czegoś? Nie mogę tego przyznać, aczkolwiek jest to nie do ukrycia. Poczułam spojrzenie obu Horan'ów na sobie. Tak bardzo nie cierpiałam być w centrum uwagi...Chcąc więc przerwać niezręczną ciszę uśmiechnęłam się do brata blondyna zachęcając tym samym do rozmowy.
-Miło mi cię poznać, śliczna- ujął moją dłoń po czym złożył na niej pocałunek. Co jak co, ale Niall do niego się nie udał. Przyznaj: O wiele lepiej jest musnąć wargami czyjąś dłoń niżeli wtargać do jego snów.
-Mi również- zarumieniłam się przytakując.
  Cała nasza rozmowa nie potrwała długo ponieważ ziejący ogniem Niall odciągnął mnie od Greg'a z pretekstem, iż jestem głodna. Był zazdrosny, dało się zauważyć to na kilometr bądź dwa. Nie chciałam wyjść na niemiłą więc ruszyłam za blondynem. To fakt, nie tknęłam nic od ponad 15 godzin więc mój brzuch wydawał wojenne dźwięki. Zdziwiło mnie to, że ich lodówka była niemalże pełna. Czyżby wszelkie informacje o wampirach okazały się bujdami? Dotychczas nie wierzyłam w sytuacje paranormalne czy też stworzenia typu krwiopijcy więc jedyne wieści to te od Niall'a czy z filmów. Kolejnym zaskoczeniem okazały sie zdolności kulinarne chłopaka. Gotował niczym mistrz! Usmażenie zwykłej jajecznicy wyszło mu bajecznie, cudowny.
-A twoje zainteresowania? - uśmiechnęłam się wodząc palcem po beżowej kanapie. Nie wiem ile godzin spędziłam już z 'panem' Horan'em, straciłam rachubę. Dla żartu zaczęłam nazywać go 'pan', wydawało się dość śmieszne. Przecież on mógłby być moim dalekim pradziadkiem! Stosowałam wiele określeń czy też porównań choć najdziwniejszym było to, że spokojnie mogłam oskarżyć go o pedofilie. Czułam się z tym nieswojo...
-Dużo ich, strasznie-mruknął pod nosem.- choć moim ulubionym jest raczej...- zaciągnął mówiąc ostatnie. Nie dokończył, ponieważ drzwi frontowe otworzyły się z głośnym hukiem co wybiło go z rytmu.
  W framudze  stał sam Louis. Wyglądał na nieźle wnerwionego, tak, jakby coś mu się stało. Nie był podobny do siebie, a w dodatku gdzie jego połamana noga? Stąpał pewnie po ciemnej podłodze w naszym kierunku. Bez słowa, jedynie mruczał coś pod nosem. Spojrzałam na zszokowanego blondyna, który był równie poirytowany co Lou.
-Coś ty ze mną zrobił?- szatyn wręcz wysyczał. Nie wiedziałam co się dzieje. Jedyne co czułam to upokorzenie, zostałam okłamana.
-Nicole idź na górę.- Niall wstał z miejsca podnosząc tym samym mnie.
  Strach sparaliżował moje ciało od stóp, aż po głowę, a miliony myśli nie pozwalały mi normalnie funkcjonować. Ostatecznie gdy chciałam ruszyć zostałam powstrzymana przez samego Louis'ego, który odepchnął mnie za siebie. Początkowo myślałam, iż chce mi coś zrobić jednak dotarło do mnie, że po prostu  miał zamiar dobrać się do Niall'a. Nie chciałam na to patrzeć, ale nie zostawiłabym... Właśnie: Na kim mi teraz zależy? Gdybym miała wybrać tym wyróżnionym byłby niedawno poznany blondyn czy dobry przyjaciel?
~*~
Jest! Jak wam się podoba? Niestety, ale myślę nad zawieszeniem bloga :c Coraz mniej komentarzy.. nawet nie wiem czy komuś się podoba.. pomóżcie!

sobota, 18 maja 2013

5.Stay with me

                                                           ~Nicole~
  Chłopak rozłożył się wygodnie na kanapie w oczekiwaniu na moją reakcję. Cała ta sytuacja pobudzała we mnie dwa różne podejścia. Pierwsze drgało z przerażenia krzycząc w głębi. Drugie zaś co rusz wybuchało gromkim śmiechem mówiąc: ''Wierzysz w takie bajki?''. Zacisnęłam powieki rozmyślając nad całą sytuacją. Powinnam trzymać się przyziemnych spraw, a nie bujać w obłokach myśląc o wampirach.
-Ja..- zaczęłam szeptem zrywając Niall'a na równe nogi.- uśmiałam się.- posłałam mu ciepły uśmiech. Nie wierzę w takie rzeczy, koniec. Natychmiast spoważniał i odwrócił się. Rzucił ciche ''Jeszcze się dowiesz'' na wychodne i w mgnieniu oka zniknął, a mnie ogarnęło dziwne uczucie. Niby pustka, ból po straceniu bliskiej osoby. Ba! Coś gdyby na moich oczach zamordowano całą rodzinę wraz z przyjaciółmi.
 Ułożyłam głowę wygodnie na miękkiej poduszce. Dosyć szybko odpłynęłam w krainę Morfeusza. Mroczną, przepełnioną bólem krainę. Wszystko było tak cholernie realistyczne. Całe miasta w bezlitosnych płomieniach ognia, strumienie krwi oraz ON. I to powtarzające się 'uwierz..' 
                                                           ~~~
 -Jesteś tego pewna?- Michelle pchnęła mnie w ramie. Ta niebieskooka brunetka zwana ''dobrą wróżką'' była niewątpliwie moją najlepszą przyjaciółką. Potrafi wyciągnąć nawet z największej depresji, jak ona to robi? Nieraz już mi pomogła. Na pierwszy rzut oka wydaję się być normalna, ale tak naprawdę jestem strasznie roztrzęsiona. Zazwyczaj powoduje to u mnie działanie pod presją, czyli tak zwane przeze mnie ''Rób to, co pierwsze wpadnie Ci do głowy''. -Nicole, ziemia do Nicole!- po raz kolejny szturchnęła mnie powodując nagłe wybicie z marzycielskiego rytmu. - Nie jestem pewna czy to dobry pomysł, pomyśl: Spędzisz cały wieczór w ciemnym lesie z Lou, nie przeraża cię to?- pochyliła głowę wymawiając ostatnie słowa. W gruncie rzeczy cała drżałam. Niewątpliwie spowodowane to było wydarzeniami z poprzedniej nocy. Nie powiem, przeraża mnie to, ale się nie poddam.
-Nie, ani trochę.- skłamałam. Najwyraźniej dało się to wyczuć bo Mich tylko skinęła głową i odeszła w milczeniu. Czego się nie robi dla zakładów.. Louis jest moim dobrym przyjacielem z dzieciństwa. Zawsze wspieramy się, choć czasem szatynowi do głowy wpadają dziwne pomysły. Tym razem było to, to, że mamy mamy spędzić całą noc w środku lasu. Zachowujemy się bardzo dorośle... Prawda? 
 -Więc.. idziemy?- szatyn przerwał ciszę, a ja posłałam mu ciepły uśmiech. 
 Wsiedliśmy do auta, po czym ruszyliśmy z piskiem opon. W głośnikach rozbrzmiewała piosenka Guns N' Roses-Don's Cry. Lou zawsze wolał te mocniejsze brzmienia, aczkolwiek z pewnym zastopowaniem. Chłopak przejechał ręką po kierownicy w celu skręcenia. Zaparkowaliśmy na jednej z polnych dróg i wyszliśmy z pojazdu.
-Gotowa?- uśmiechnął się. Jak nigdy..Chłopie, jak nigdy.. - wyszeptałam. Cały czas przed oczyma miałam widok Niall'a, czułam się niezręcznie. Do tego jeszcze wrażenie, że ktoś nas obserwuje, a bardziej mnie. 
 Dookoła zapadał zmrok. Cienie drzew coraz bardziej się wydłużały tworząc ''ciemny'' klimat. Podążyłam wzrokiem w celu znalezienia Louis'ego. Szedł tuż za mną ze swoim uśmieszkiem na twarzy. Jego niebieskie tęczówki patrzyły się prosto przed siebie, a wiatr lekko mierzwił włosy. Wyglądał bardzo ładnie, nie powiem.
 Z każdym krokiem dziwne uczucie wzbierało na sile. Pocieszałam się faktem, iż to tylko moja wyobraźnia figluje dopóki nie poczułam czyjejś zimnej ręki na ramieniu. Jak oparzona odskoczyłam w bok obracając się. Nie był to Lou, nie było go nigdzie.. Przede mną stał wysoki, umięśniony chłopak. O ile mój wzrok nie zawodził zielonooki brunet. Zaśmiał się szyderczo widząc w moich już ciemnych oczach przerażenie. Serce poczęło walić jak młot kiedy u  ów człowieka tęczówki zaświeciły na czerwono. Błąd. To nie jest człowiek.
''Gdzie Lou..?'' - ogarnęło mnie przerażenie. Zielonooki nieznacznie zbliżył się do mojej osoby.
-Nie zaboli..obiecuję.- zaśmiał się. Poczułam jego zimny oddech na szyi. Wiedziałam, że odpychanie się było nadaremne. Jego ostre kły przyległy do mojej skóry. Nie wbiły się na dobre. Znienacka pojawił się ON, Niall. Odepchnął bruneta uderzając go przy tym w twarz. Nie szczędził siły na bicie chłopaka, który wydawał się uparty i niepokonalny. A jednak. Leżał na ziemi niby to wyjąc z bólu. Niall ostatni raz kopnął go i pozwolił mu  uciec.
 Odwrócił się. Jego oczy były inne. Nie świeciły niczym bezchmurne niebo w słoneczny dzień. Były czerwone jak krew. Jakie uczucie mnie ogarniało? Nie tylko panika czy strach ale i wstyd. Wydawać się mogło, że zupełnie odtrąciłam Niall'a a on mimo tego przybył by mnie ratować.
-Przepraszam. - po moim policzku spłynęła słona łza. Blondyn przytulił mnie jednocześnie głaskając po plecach w geście uspakajającym.
-Cholera.-odskoczył zasłaniając sobie nos. ''Lou..'' - przemknęło mi przez głowę.
 Szatyn leżał na ziemi z rozciętą rękę. Krew lała się ciurkiem co na pewno było przyczyną reakcji Niall'a. Rozejrzałam się, niebieskookiego już nie było. Po co ja się na to wszystko godziłam? Sama z rannym i poobijanym Louis'm w środku lasu. Nic tylko zacząć płakać. 
 Mimo tego starałam się być silna, nie poddam się. Klęknęłam przy obolałym Lou. Jęczał pod nosem i skomlał.
-Boli..Co to było?- Otworzył oczy, które traciły blask. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, sama byłam zbyt oszołomiona. Zaczęłam go uspokajać. Natłok myśli tworzył jedną wielką przeplatankę. Brakowało mi sił.
-Nicole.. biegnij do auta, uciekaj.- próbował wstać. Nie, nie zostawię go. Nie teraz. Miałam nadzieję, że to kolejny koszmar. Niestety, strach narastał na równi z bezsilnością. Nie wytrzymałam. Zamknęłam powieki  i opadłam na ziemię. Zemdlałam.
 Obudziło mnie głośne pikanie budzika. Usłyszałam wiązankę przekleństw, która wydobyła się z ust znanej mi osoby i trzask rozbitego przedmiotu. Ospale otworzyłam oczy po czym rozejrzałam się po dość obszernym pokoju.
 Ściany pokrywała brązowa farba, gdyby nie duże okno w pokoju panowałby półmrok. Liczne obrazy nadawały ciekawego klimatu temu miejscu. Nie było tu dużo mebli. Jedynie łóżko na, którym się znajdowałam, półka oraz beżowa szafka na książki. Jasny dywan znajdował się tuż przy wejściu. Nawet ładnie..
-Dzień dobry- z namysłu wyrwał mnie dość zachrypnięty głos Niall'a. To zapewne u niego byłam w domu. - Spokojnie.. Louis'emu nic nie jest poza złamaną nogą i siniakami, wyjdzie z tego.- przejechał dłonią po moim policzku. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Jedynie skinęłam głową na pytanie czy jestem głodna. Zbyt dużo myśli..
~*~
I jest! Jak się podoba? Długo nie było więc pomyślałam, że dodam :D Ostatnio jedna z czytelniczek napisała, że rozdziały są krótkie i przydałyby się dłuższe. Postanowiłam więc wcielić tą propozycję w życie. Może ten nie jest długi, ale od następnego zacznę :D + Pojawiła się podstrona ''Prośby, Uwagi, Zażalenia''. Jeśli macie jakąś prośbę, pomysł bądź uwagę piszcie je tam :D 

wtorek, 7 maja 2013

4.Nightmare

  Powolnym krokiem skierowałem się do wnętrza budynku i  dokładnie zlustrowałem każdy szczegół. Duży salon zdawał się być prawdziwym ''niebem'' jeśli chodzi o mnie. Hm, może powinienem powiedzieć ''prawdziwym piekłem''? Cóż, tak czy siak pomieszczenie to wydawało się być idealne. 
 Na szarych ścianach wisiało mnóstwo obrazów. Głównie były to portrety lub malowidła, na których znajdowały się przeróżne postacie. Cała podłoga obłożona była ciemnymi płytkami. Jedynie w rogu, pod krwisto czerwoną kanapą znajdował się dywan o podobnej barwie. Duże, a wręcz ogromne lustro wizualnie 'powiększało' pokój. Czarne meble z czerwonymi detalami nadawały ciekawego klimatu temu pomieszczeniu. Całość oświetlały lampki, które znajdowały się zarówno w suficie jak i na ścianach.
Perfekcja. 
-Sama urządzałaś..?- wydukałem ciągle będąc pod wrażeniem. 
  Zielonooka spojrzała na mnie zdezorientowanym wzrokiem. Chyba wybiłem ją z nawału myśli. Posłałem jej ciepły uśmiech czekając na odpowiedź.
-Salon, tak? Po części.. można powiedzieć, że wystrojem tego pomieszczenia wyładowałam nerwy.- była wyraźnie zaniepokojona. Problemy? Zawsze zdawało mi się, że osoby z urokiem osobistym i wiecznym uśmiechem na twarzy mają mniej trudności życiowych. 
- Kawy, herbaty?- tym razem to dziewczyna wybudziła mnie z krótkiego transu. Uprzejma.
Nieźle.. ale bardziej wolałbym twoją krew.- przemknęło mi przez głowę. Skarciłem się w myślach. Nie panuję nad sobą? 
-Dziękuję.- odwróciłem wzrok w jej stronę i pokiwałem przecząco głową. 
-Więc.. mam do Ciebie małą prośbę: Opowiedz mi o sobie. - usiadła na kanapie i wskazała dłonią miejsce obok. 
  Nie rozumiem jej. Powinna mnie nienawidzić z czystego serca, pragnąć mojej śmierci... Może jednak nie zdaje sobie spawy z tego kim jestem i muszę jej to wytłumaczyć? Usiadłem koło dziewczyny i lekko się uśmiechnąłem.
-Nic na tym świecie nie jest takie, jakie się wydaje- powoli zacząłem-.. i każdy z nas jest inny. Tak samo jest ze mną. Nie różnimy się wyłącznie płcią i zapewne odmiennymi poglądami, ale i.. rasą. Wiem, że brzmi to jak w jakiejś bajce. Ba! W horrorze.  - zmarszczyłem brwi.
-Ok, wampir. To już wiem, ale.. może więcej o sobie?- zmniejszyła odległość między nami podsuwając się. Cicho westchnąłem. Ze szczegółami? Proszę bardzo.
-Jestem Niall- szatynka spiorunowała mnie wzrokiem.- Ale to już wiesz.. urodziłem się trzynastego września 1483. Jeśli już o tym myślisz to nie, nie zadaję się z tobą ze względu na różnicę wiekową, nie jestem pedofilem!-zaprzeczyłem z chytrym uśmieszkiem na co zielonooka zareagowała śmiechem. - Pozwól, że historię mojego dzieciństwa pominę. Mogę się założyć, że nie wyróżnia się niczym szczególnym... Ogółem rzecz biorąc moi rodzice są wampirami, tyle w tym, że ''dziecko wampir'' do jakiegoś 19 roku życia jest 'normalne'. Żywi się jak człowiek, wykonuje najnormalniejsze funkcje życiowe. Jednak żeby nie było tak słodko potem wszystkie wampirze nawyki wychodzą na wierzch.- na mojej twarzy pojawił się lekki grymas- Pewnie masz mnie za skończonego dupka, ale musisz wiedzieć, że teraz jestem najmilszym stworzeniem jakie jest przeze mnie akceptowane. Byłem istnym demonem. Zabijałem, niszczyłem całe posiadłości i straszyłem. Sam nie wiem dlaczego przestałem. To było jakieś 20 lat temu. Czyżby znudziło mi się?- wybuchnąłem gromkim śmiechem.- Znajomi inpretują to jako ''przeznaczenie''. Nie wierzyłem w to do czasu kiedy poznałem pewną zielonooką niewiastę. Wiesz.. 20 lat temu urodziłaś się ty, ja wtedy stałem się aniołkiem. Dziwne, nieprawdaż?
 Dziewczyna była wyraźnie przejęta. Nie nadążyła? Ach, to ludzkie, powolne myślenie.
-A..- wymruczała.- czy przemiana..- próbowała ułożyć natłok myśli w sensowne zdanie- twoja przemiana bolała?- wypaliła. Troskliwa, prawda?
-Pomijając głód mimo wyjedzenia całej lodówki, nocnych koszmarów i odwiedzin demonów było dobrze- sztucznie uśmiechnąłem się. Nie chciałem jej przestraszyć, zależało mi na wprowadzeniu jej w ''ten'' świat.
 Nastała cisza. Szatynka dokładnie wszystko analizowała. Rozsiadłem się wygodnie przymykając lekko oczy. Trochę to potrwa..
~*~
I jest kolejny! Podoba się? Dłuższy, więcej dialogów i wszelakich opisów. Jak dla mnie ujdzie :D Do następnego!

sobota, 4 maja 2013

3.Sorry

                                                                    ~Niall~
 Delikatnie przejechałem palcem po zaparowanej szybie. Miliony myśli przelatywały mi przez głowę tworząc jedną wielką przeplatankę. I pomyśleć, że to wszystko przez zwykłą, śmiertelną dziewczynę. Ciekawi mnie jej postawa, to jak podchodzi do zaistniałej sytuacji. Wydaje się być silna psychicznie. Nie da sobie w kaszę nadmuchać. Gdyby tylko wiedziała ile dla mnie znaczy. 
 Spotkaliśmy się raz. Jeden Jedyny w klasie. Wszystko pomieszałem tym wydarzeniem. Nie powiem, jestem prawdziwym chamem jak na typowego wampira przystało. Bezczelnie wpraszam się do jej snów, nachodzę w szkole. Ba! Nie nachodzę, to coś w rodzaju zaskoczenia w stylu seryjnego mordercy. W najmniej oczekiwanym momencie robię to z figlarnym uśmieszkiem na twarzy, no nieźle. Psuję jej życie, ale cóż, przeznaczenia nie da się wybrać. 
 Sięgnąłem ręką po kubek i upiłem łyk czerwonej cieczy. Uwielbiam stan kiedy krwisty płyn rozlewa się po moim wnętrzu. Czujesz się wtedy wolny, niezależny. Ta siła, chęć do dalszego życia. Ostatni raz spojrzałem na krople deszczu spływające po szybie. Wypadałoby przeprosić. Może i jestem tym złym demonem nocy, ale  potrafię okazać skruchę. Przynajmniej się staram. 
 Ospałym, ludzkim tempem sięgnąłem po kurtę i wyszedłem z domu. Zadziwiające, że wiem o tej dziewczynie wszystko, a ona ledwo co pamięta moje imię. Nienawidzę siebie za to, że wtargam do jej życia, wszystko psuję. Jedna wielka pomyłka ze mnie. Tak było, jest i będzie. Może chociażby ona wniesie malutki promyk szczęścia do mojego życia. Przyspieszyłem. Leje jak z cebra, trzaskają pioruny, a ja idę przepraszać. Jeszcze jakieś 20 lat temu ta samą myśl o tym wybuchnąłbym gromkim śmiechem. Paść na kolana też trzeba umieć. 
 Zapukałem pełną pięścią w drewniane drzwi. ''Już idę'' - z wnętrza dochodził kobiecy głos. Dziewczyna śmiało pociągnęła za klamkę i wyszła tuż zza framugi. 
 Jej zielone tęczówki świeciły się niczym gwiazdy, tak samo jak pełne, malinowe usta. Jasno brązowe włosy zaczesane miała w niedbałego koka.W mgnieniu oka pobladła. Może jednak to był zły pomysł? Nie ma odwrotu. Dawaj Niall, powiedz coś; Taki z Ciebie wampir, a nawet nie potrafisz pierwszego lepszego słowa wydukać... Zalała mnie masa myśli. Znowu. 
-Hej.- wycedziłem przez zaciśnięte zęby. Uśmiech chłopie, uśmiech. 
-Cz-Cz-eść.- Powiedzenie tego zapewne sprawiło jej więcej trudności niż mnie samemu przyjście tu. Zabrakło mi słów. Kto by pomyślał, że kiedykolwiek będę miał problemy z kobietami. 
- Ja..- powoli zacząłem.- przyszedłem tu by cię przeprosić- uformowałem z niesfornego grymasa w uśmiech. 
Dziewczynę lekko zirytowało moje zachowanie, nie powiem. Dało się to wyczytać z praktycznie każdej reakcji. Ale w końcu jestem tu by ją przeprosić. To już coś! 
 Zacisnęła zęby i sztucznie się uśmiechnęła. Staliśmy w milczeniu. Zbiera myśli czy najzwyczajniej w świecie sprawdza moją wytrzymałość? 
-Może wejdę..?- spytałem zniecierpliwiony. 
Szatynka skinęła głową i gestem ręki zaprosiła mnie do środka. Teraz może już być tylko gorzej...
~*~
Oto rozdział 3! :) postanowiłam, że będę pisać dwa rozdziały z perspektywy Nicole i dwa z perspektywy Niall'a :D Jak wam się podoba? Według mnie jest.. hm, słaby? Takie wprowadzenie, teraz dopiero wszystko zacznie się przewracać do góry nogami :) 
                                    

piątek, 3 maja 2013

2. Dream

 Obudziłam się wtulona  w poduszkę. To był tylko sen? Od kilku tygodni ta sytuacja  z tajemniczym chłopakiem powtarza się. Najdziwniejsze jest to, że za każdym razem list ma całkowicie inną treść. Dziwne..
 Powoli wysunęłam się z łóżka i ospale wyprostowałam kości. Taki ładny dzień. Oczywiście mam wielką nadzieję, że czujesz ten sarkazm.  Ach, to moje szczęście..
 Wsunęłam stopy w wychodzone kapcie i powolnym krokiem poczłapałam w stronę kuchni. Cisza i spokój. Upiłam łyk gorącej kawy. Ciepły płyn zawsze drażnił moje gardło. Poprawiłam niesforny kosmyk włosów i spojrzałam na zegarek. 10:25? Świetnie, wręcz perfekcyjnie.. Mój talent do spóźniania się daje się we znaki.  W szybkim tempie złapałam skórzaną torbę i wybiegłam z domu.
 Szkoła. Jedyne miejsce, które o dziwo nie jest przeze mnie znienawidzone. ''Dwie godziny spóźnienia!'' - usłyszałam za mną głos.
-Wiem.- rzuciłam oschle i weszłam po środka parceli.
 Dookoła unosił się smród wszelkich chemikaliów.  Powolnym krokiem weszłam do sali i dokładnie zlustrowałam sytuację. W rogu sali siedziała emerytowana nauczycielka. Notowała coś w szarym dzienniku. Jedna z uczennic poprawiała coś na zielonej ścianie. Czyżby szykowała się poprawa ocen? Przeszłam pewnym krokiem na koniec sali i usiadłam obok nieznajomego blondyna.
-Nicole- podałam mu swoją zgrabną dłoń.
Chłopak skierował swój wzrok ku mnie i zamarłam.
-N-N-Niall? - wycedziłam.
Chłopak z moich snów siedział obok mnie. Kolejny wytwór wyobraźni? Lekko uszczypnęłam się. Nic.Drugi raz, trzeci, czwarty. Niebieskooki posłał mi znaczący uśmiech i wrócił do obserwowania widoku za oknem. Lekko speszona przejechałam opuszkami palców po brudnym stoliku i westchnęłam.
-Podobają ci się sny?-wyszeptał mi do ucha. Kolejny raz skamieniałam. Pojechał po całej linii zostawiając mnie oszołomioną w jednej wielkiej nicości. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dzwonka.
 Nie słuchałam co mówi nauczycielka. Stanu, w którym aktualnie przebywałam nie dało się określić. Ten chłopak zawrócił mi w głowie. Pojawia się w moich snach, teraz ta sytuacja przed chwilą.. Po cholerę ja koło niego usiadłam?
 Koniec lekcji. Wszyscy uczniowie rzucili się na drzwi niczym wygłodniałe pantery. Pomocy.
-Kim jesteś? - spojrzałam ciekawa na niebieskookiego.
-Jestem twoim wybawcą, demonem który przewróci twoje życie do góry nogami. - powiedział i znikł w tłumie. Po raz kolejny strasznie namieszał w mojej głowie. Ale jak on to robi?
~*~
I jest drugi :) Jak wam się podoba? Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, teraz będę dodawała częściej :D

niedziela, 7 kwietnia 2013

1. Like in a book

  ''Narkoman byłby zwykł powiedzieć ''Jesteś moją kokainą''. Ja wolę określenie dajesz mi siłę do życia jak krew. Tak, wiem, ale przecież nic na tym świecie nie jest normalne. Najgorzej boli mnie to, że nie znałaś do tej pory prawdy. Nie mogę jednak tak tego zostawić. Musisz wiedzieć, ale znasz mnie.. Nie powiedziałbym Ci tego prosto w oczy. Twoje błękitne jak niebo, przepełnione miłością oczy. 
A może nie chcę Ci tego tak wprost powiedzieć bo tak cholernie boję się odrzucenia? Po prostu czytaj dalej. Jestem zupełnie inny. Mimo tego jednak kocham Cię całym sercem. Nigdy Cię nie skrzywdzę, obiecuję. Oby nasze drogi się tu nie rozeszły...
                                                          Na zawsze Twój, Niall.''

 Przeczytałam po raz kolejny list od chłopaka. Musiałam kilka razy zagłębić się w jego treści żeby cokolwiek z tego zrozumieć.  Ach, ten mój powolny tok myślenia.. Ostatni raz skupiłam wzrok na kartce. ''Narkoman byłby zwykł powiedzieć ''Jesteś moją kokainą''. Ja wolę określenie dajesz mi siłę do życia jak krew'' , ''Jestem zupełnie inny'', ''Nigdy Cię nie skrzywdzę'' - Powoli analizowałam każde słowo. Choć raz moja miłość do historii paranormalnych się przydała. ''Wampir..''- szepnęłam. Robi sobie ze mnie żarty czy najzwyczajniej mówi prawdę? Kompletny mętlik ogarnął moją głowę. Uwierzyć? Szybkim ruchem wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer ukochanego. ''Odbierz, proszę..'' - syknęłam. Nic. Jak zwykle kiedy jest potrzebny nie odbiera, oj kochanie. Drugie podejście. ''Halo..?''- usłyszałam zachrypnięty głos w słuchawce. Dzięki bogu! Zajęło mi chwilę zanim ułożyłam moje myśli w sensowne pytanie. Bo pytanie czy miłość życia jest istotą nadprzyrodzoną może brzmieć sensownie, prawda? ''Kochasz mnie?'' - mruknął.  Zaśmiałam się,  jakby nie znał odpowiedzi. A jak myślisz, hm? ''Przyjdź do mnie''- powiedziałam spokojnie.   Pierwsza zasada: Omawiajmy to wszystko w cztery oczy. Teraz spróbuję zignorować zasadę drugą. ''Nie gramy na zasadach''. Nie, Nicole, zachowaj mocne nerwy dla Nialler'a.
-Jestem- usłyszałam niski głos za sobą. Tak szybko? Napięcie odwróciłam się i ujrzałam chłopaka.                  
 Jak zwykle włosy miał 'ułożone' w nieładzie, a niebieskie tęczówki świeciły niczym gwiazdy. Lekko się uśmiechnęłam. On starał się jednak sprawiać wrażenie poważnego. Niall? Poważny? Co ja mówię? Krok do przodu, no dawaj. 
-Kocham Cię całym sercem- wtuliłam się w chłopaka. Zero odpowiedzi. Przełknęłam głośno ślinę. Nic nie powiesz? Nawet głupiego ''Ja Ciebie też''?
- Nic odezwiesz się do mnie.. wampirze?- spojrzałam prosto w jego tęczówki. Cicho westchnął.
-Ale obiecaj jedno:..- zaczął- kochaj mnie tak mocno na zawsze- uśmiechnął się.
- I jeden dzień dłużej.- zmniejszyłam odległość pomiędzy nami do zera wpijając się w jego usta.

~*~

I jak? Pierwszy rozdział! :) Liczę na szczere opinie :D